Przejdź do głównej zawartości

,,Szkoła to najlepszy okres w twoim życiu” czyli największe kłamstwo w historii twojej kariery w szkole.


Chyba wszyscy to słyszeliśmy, nieprawdaż? Niezależnie od tego, czy chodzisz do liceum, podstawówki, czy tak jak ja jesteś w tym nielicznym procencie ludzi nazywanych potocznie gimbusami, a może edukację szkolną masz już dawno za sobą (co w sumie nasuwa mi pytanie ,,jak się tu znalazłeś?”) na pewno spotkałeś już jakiegoś dorosłego, który ci to powiedział.
Wiecie, jeden z tych dialogów na zasadzie:

- Jeżyku, jak ja nienawidzę szkoły! Dałabym wszystko, żeby tylko się już stamtąd wyrwać.
- I gdzie ci się dziecko tak spieszy? Powinnaś się cieszyć z tego, że jesteś jeszcze dzieckiem! Szkoła to najlepszy okres w twoim życiu, potem jest już tylko gorzej!

To jest nawet gorsze niż ten słynny cytat nauczycieli ,,Państwa syn/córka/dziecko jest bardzo zdolne… ale leniwe”, bo ten drugi nie dość, że tobie daje (złudną) nadzieję, że być może nie jest z tobą tak źle, to w dodatku w miły sposób przekazuje twoim rodzicom, że jesteś kretynem.
Nie oburzajcie się. Wszyscy słyszymy w swoim życiu ten tekst. Wszyscy za dzieciaka jesteśmy kretynami, tylko potem od nas zależy, czy wyjdziemy z tego stanu, czy nie.

A rodzice sami w sobie… to temat na inny post, więc tym razem dajmy im spokój.

Także teraz ludzie, jeśli wciąż jesteście w szkole i po raz kolejny macie za sobą pogadankę o tym, że po szkole nic dobrego was nie spotka… włączcie sobie Panic! At The Disco i skupcie się, bo powiem wam coś niesamowicie ważnego.

Szkoła nie jest najlepszym okresem w waszym życiu.

(jest 2018, a ja wciąż używam do podkreślania Comic Sansa… czuję, że bardzo raptownie cofam się w rozwoju. )

WOOOOOO, surprise! Spodziewalibyście się, że to powiem???
(to o szkole, nie o Comic Sansie)

Jasne, że tak. A teraz moment wyjaśnienia.

Pomijając oczywiste oczywistości, takie jak fakt, że szkoła w ogóle nie jest żadnym festiwalem śmieszków i radości (chyba, że jesteś w pierwszej klasie podstawówki), a niektóre elementy systemu edukacji to jakiś żart, to powyższa sentencja jest w ogóle dość nieodpowiedzialnym posunięciem ze strony rodziców.

Znaczy, wiem, oni też w kółko słyszeli to od swoich, a dziadkowie od swoich i pewnie to się tak ciągnęło aż do momentu w którym wymyślili szkołę. Tak myślę, że teraz to już jest takie jakby odruchowe myślenie; że dorosłe życie to tylko i wyłącznie smutki i trudy. Że dorośli nie mają praktycznie życia poza chodzeniem do pracy, której nienawidzą, żeby mieć za co opłacić podatki, których… no nie da się ukryć, także nienawidzą.

Serio, jeśli jest tu jakiś rodzic, to może mi szczerze powiedzieć, czemu tak bardzo lubicie powtarzać ten tekst i notabene wmawiać swoim dzieciom, że jak skończą szkołę to nigdy nie będą szczęśliwe?
Bo skoro już ten okres nauki to takie mocne 2/10, to co będzie dalej?
Bardzo motywująca wizja, rodzice.

Plus, wychodzi na to, że najlepszym (,,Najlepszym") okresem naszego życia jest ten, kiedy jesteśmy średnio odpowiedzialnymi i zdanymi na czyjąś łaskę osobami. A wydaje mi się, że to nie to powinno nam być wpajane. 
Jeśli mam być szczera, to osobiście nie mogę się doczekać, aż w końcu wyrwę się ze szkoły i będę mogła być sama za siebie odpowiedzialna. 

Oczywiście, to nie zawsze będzie łatwe i przyjemne, ale jakby na to nie patrzeć siedzenie w szkole też takie nie jest. 

Bo to trochę jak w tych niegdysiejszych facebookowych grach w których byłeś właścicielem farmy albo kierowałeś kolonią małych, pomarańczowych kosmitów (jeśli oczywiście już w wieku jedenastu lat byłeś przegrywem jak ja); kiedy w końcu skończyłeś ten nudny, przydługi tutorial i wreszcie możesz samemu trochę się pobawić. I tak samo jak w tych grach, dobre i złe decyzje będą miały swoje konsekwencje.

Także... wyczekujcie na koniec szkoły, ludzie. Zapewniam was, że jeśli się o to postaracie, w przyszłości będzie lepiej niż teraz.

Jezu, teraz to pojechałam z morałem... nie mogę brzmieć za mądrze, bo to się źle skończy. 
Może wstawię Ironicznego Mema O Depresji...?
Dobra, nie.
Do zobaczenia następnym razem, Ludzie Czytający To.
Cherry.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wstęp: Hello, Internet!

To jest wstęp. Znaczy, zapewne już jest to widoczne po tytule (side note: dodać tytuł) , ale nie bardzo wiedziałam, jak inaczej to zacząć. A podobno niezależnie od tego, czy pisze się amatorskiego bloga o życiu osoby z cyklotymią czy recenzje memów z pieskami i Pepe, trzeba napisać taki mały wstęp. So, here I am. Jest to blog pełen przemyśleń, niespodziewanych anglojęzycznych wstawek i błędów w pisowni. Założyłam go głównie dlatego, że czuję się jak… well. Kojarzycie puszki z colą? Kiedy się nią potrząśnie, a potem otworzy, to w kilka sekund wasze ulubione spodnie, t-shirt z cynicznym napisem i trampki pomazane markerami z Tigera zostają zalane. I potem cały dzień się tym trujecie, bo cola się lepi, a to znacznie utrudnia funkcjonowanie. Ta sytuacja całkiem nieźle obrazuje, jak wygląda mój mózg w tej chwili.  To jest, nie mam na myśli, że kiedy nim potrząsnę, to on wybuchnie i wszystkich naokoło upaćka… chociaż to mogłoby ciekawie wyglądać. Bardziej chodzi mi o t